Wyszywanie maja to była poezja. I nieskromnie przyznam, jakież to
piękne wyszło. Ale fotkę mam jedną, na dodatek trochę nieostrą, nie wiem
dlaczego nie zrobiłam więcej. A jako, że zawsze trochę czasu minie
między zrobieniem kawałka, zrobieniem fotek, a ich przejrzeniem - to na
poprawę było za późno, bo się robił kawałek czerwcowy już ;)
Tent
stitch robiony czterema nitkami, kanapeczki (tak sobie nazwałam te
kwadraty) bodajże sześcioma. Wyszło cudnie. Dziewczyny uwielbiają brać
pracę w łapkach i dotykać dywaników :) Chociaż gonię, bo przecież
monokanwy się potem nie wypierze. Bardzo lubią, kiedy szyję ananasa, a
ja cierpię na niedomiar odcinków do wykonania.
Też się zastanawiam nad zrobieniem czerwca :-)
OdpowiedzUsuń