
Najbardziej zgrzyta mi ten jaśniejszy różowy w obramowaniu środkowego kwadratu. Reszta nawet mi się zaczyna podobać.
To dopiero przykład pomroczności - codziennie podziwiać Wasze prace i nie zauważyć takiej niedoróbki we własnej ( ten na nos padający).
Teraz mogę powiedzieć, że drugi etap zakończony. Do zobaczenia w marcu :)
Kwiecień był pod znakiem serduszek – zrobione z dwóch nitek jedwabiu madeiry i jednej nitki muliny madeiry (próbowałam z fioletowym rayonem ale za mocno wybijał a miał tylko łamać granat). Bardzo fajnie mi się wyszywało, jednak przy kończeniu każdego serduszka i kotwiczeniu nitki zrobiłam sobie krwiaczka na opuszce palca środkowego :( i boli ….
Dzisiaj znowu przemyślenia – otóż jestem ciekawa jak u was wygląda lewa strona pracy – u mnie jest dużo supełków … ta a to jeszcze nie ma nawet połowy wzoru – ciekawa jestem tej lewej strony (i pewnie ją sfocę) na koniec roku :).
I wiecie co … jakoś szkoda mi się zrobiło że już nadrobiłam praktycznie zaległości i teraz dopiero za miesiąc kolejne wyszywanie …
M.
Niestety nie miałam w swoim posiadaniu żanego fioletu złamanego granatem tudzież granatu złamanego fioletem więc sobie pomieszałam w proporcjach 2:1 muliny granatową i fioletową.
Chciałam się przy okazji podzielić jednym ze swoich odkryć otóż obojętnie jaką nitką się wyszywa to do needlpointa bardzo dobrze używa się igły grubej (22 chyba a może to 20). Byłam zaskoczona jak nie strzępi uszko takiej igły rayona i metalizowanej nitki – do tej pory robiłam 24 i nie było tak fajnie.
M.