Nie byłabym sobą, gdybym jednak nie zrobiła październikowych ostów. Podobają mi się w waszym wykonaniu (szczególnie ten w wykonaniu Ewik). Podjęłam więc wyzwanie. Pierwsza część poszła gładko, ale druga, męka! Ile razy prułam? Wstyd się przyznać, prawie 10! Inaczej nitki układają się w oryginalnym projekcie, a inaczej u Gemmy (no i u Ewik, ale ona zrobiła po mnie, chociaż opublikowała wcześniej). Wreszcie wymociłam coś takiego:
Chyba jednak znów spruje i "zaplącze", tak jak u Ewik - mam nadzieję, że Ewik wybaczy mi plagiat.
Moja całość wygląda teraz tak:
Moja droga, piratuj do woli ja nie mam nic przeciwko temu! Powiem Ci jednak, że Twoja wersja autorska jest superaśna i ja bym nic nie zmieniała. Co do prucia, ja już pisałam przy wiatraczku, trzy miesiace męczyłam się, żeby mieć taki jak Twój i innych Koleżanek i jak się przyjrzysz to zobaczysz, że jednak nie jest taki, ale to moja wersja i już tak zostanie. Podoba mi się, a więc to chyba jest w tej zabawie najfajniejsze i to, że każda z nas ma inne spojrzenie na wykonanie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńFantastycznie:-))
OdpowiedzUsuńślicznie :D
OdpowiedzUsuńTwoja wersja wiatraczka i obu październikowych elementów zaskakujące :D bardzo mi sie podobają :D
tak zerknęłam i wydaje mi się, że ten z prawej strony, po środku pewnie bardziej by pasował niżej (byłby wtedy lustrzanym odbiciem tego po lewej na dole, zamieniłabym bym obecne elementy miejscami) Ale i Tak bardzo bardzo mi się podoba :D