sobota, stycznia 18, 2014

Bransoletki 2014 - styczeń -Kankanka

Od tylca dostałam się na blog, bo wcięło u mnie pasek nawigacyjny u góry.
Ja tylko farbowałam, haftu nie mam jeszcze.
Na gazetę położyłam folię, na nią monokanwę 18 ct, która czekała na mnie w moim ulubionym sklepie. Jeśli projektanci nic nie zmienią to powinnam mieć z szerokości 15 cm wszystkie trzy bransoletki. Monokanwa ma 100 cm szerokości.


Na to wylałam obficie, lecz by nie ściekało po stole wrzącą wodę z octem (pół na pół).
Szybciutko posypałam środek - żółtym barwnikiem do jajek (chińszczyzna), potem zielonym (to samo pochodzenie), a na końcu zewnętrzne boki polską farbką do bawełny.


Całość przeklepałam wacikami, które i rozniosły barwnik i wessały nadmiar wody.


Zawinęłam roladkę, czyli tą samą folią otoczyłam boki i zrolowałam jak naleśnik i na 2 minuty pełnej mocy do mikrofali.


Nie czekałam, aż wystygnie tylko od razu rozwinęłam i pod wodę, by spłukać nadmiar farby.


Niestety żółtek się nie utrzymał, więc nie polecam chińskich barwników do jaj :))) do monokanwy... bo wełnę mi ufarbowały bosko!
W rondelku więc rozpuściłam resztę tego żółtego barwnika, dolałam ocet i zanurzyłam całość kanwy. Pogotowałam to jakieś 15 minut. Oczekiwałam pokolorowania placków po żółtym barwniku  i tak się stało. Niemniej jednak polecam barwniki do tkanin, a nie eksperymenty.


Wysuszyłam prędziorem na kaloryferze, uprasowałam i potem potraktowałam krochmalem w spraju (W5 - Lidl) po obu stronach. Oczywiście po krochmaleniu też prasowałam.
Uzyskałam efekt równych oczek, kanwa jest sztywna, nic się z tą monokanwą nie dzieje, poza wypruciem kilku nitek z boków podczas prania.



Po farbowaniu od razu uprałam w ciepłej wodzie z dodatkiem płynu do garów.
Teraz wiem, że barwnik się trzyma. Na białej szmacie podczas prasowania nie zostały ślady farb. Farbowanie, suszenie i prasowanie trwało 1 godz.
Teraz poszukam znów archaików, by wykorzystać w projekcie. No i skupić się na tym, czy mam liczyć nitki, czy dziurki :)))), niepojęte, że nie potrafię zapamiętać.
Duży obiecał ramkę zbić na nowy projekt..... to też niepojęte....

A w niedzielny ranek:
Przeczytałam u Ani, że żółci brakło. Fakt, bardzo bladzieńka ta kanwa wyszła.
Więc uprałam, normalnie w wodzie z mydłem do rąk, trąc specjalnie by pozbyć się jakichkolwiek złudzeń, zaginając w kulkę. Pozbyłam się apretury z krochmalu. I w zasadzie każde farbowanie trzeba od tego kroku zaczynać.
Ja także bałam się tej monokanwy.
Mokrą położyłam na folii, posypałam żółtym barwnikiem do tkanin, rozpaćkałam wacikiem i całość pozaginaną na trzy włożyłam do ociupki wody z solą.



Jedna strona - przed prasowaniem


Druga - po prasowaniu


Gotowałam 10 minut. Wypłukałam, wyprasowałam i od razu stwierdzam, że sztywność ma taką jak fabrycznie powiedzmy lugana czy bellana.
Nieusztywniona, upięta na ramce według mnie od razu nadaje się do wyszywania.
Ja jednak jeszcze raz ją krochmalem potraktowałam, bowiem nim Długi mi ramkę uszykuje to będziemy chyba w maju. Będę wyszywać na tamborku póki co.

Tu Wam pokażę jak zmieniła się nitka. Jest bardziej puchata, ale oczka ma równe.
Całość straciła na szerokości kilka nitek (ok 6-7 mm) podczas tortur, natomiast ubytek ze skurczenia jakby nie istniał.
Jest, bo przecież nitka stała się puchata, ale myślę, że naciąganie na ramce ten ubytek zrównoważy.




Ogólnie: ja nie wiem czemu z tym octem wyskoczyłam, bawełnę utrwala się solą przecież.
Ale ja te barwniki pierwotnie ładowałam na tkaninę z apreturą. Bawełnę też można potraktować octem, lecz kolory są jaśniejsze. Sól jest lepsza.
Teraz mam kolory wiosenne.
Moja monokanwa to 18 ct Zwiegart, tylko taką posiada mój sklep.

20 komentarzy:

  1. Ciekawe jest życie eksperymentatorki :))) Efekt całkiem fajny, po wyhaftowaniu powinno być super! Ale intryguje mnie zachowanie monokanwy. Tyle nas tu straszono, że kropla wody, co ja mówię - mikrokropla wilgoci! zruinuje monokanwę i doprowadzi ją do stanu szmatławej szmaty... A tu proszę - pranie, gotowanie, a monokanwa niewzruszona wytrzymuje bez szwanku te tortury... Czy ktoś potrafi to wyjaśnić?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama jestem ciekawa. Tereniu (bo to na Tereni próbie tak się zafiksowałyśmy na 'mikrokroplę wody") czy Ty na pewno monokanwy używałaś??

      Usuń
    2. Przecież ja cały czas pisałam, że używałam kanwy jednonitkowej do wyszywania na ubraniach...........która po praniu na pewno zamieni się w gazę.
      O tym, że nie wolno prać monokanwy pisały inne dziewczyny, musiałąbym poszukać w starych postach.
      Tkaniny Zwiegarta kocham miłością pierwszą i bardzo chętnie kupię taką u Kankanki.
      Wreszcie wyhaftuję pewne "maki" i tp wzorki na dobrej kanwie.

      Pozdrawiam cieplutko.

      Usuń
  2. Tej żółci mi na koniec zabrakło :(((
    Ale opis Aniu świetny! Jakoś pierwszy raz widzę aż tak krok po kroku rozpisane farbowanie i faktycznie nie jest to aż takie straszne.
    Ciekawa jestem jakie pierwsze kolory wybierzesz do wyszywania.

    Aaaa... i powiedz jeszcze: czy monokanwa po wyschnięciu odzyskała sztywność?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cytuję Kankanki słowa: "Uzyskałam efekt równych oczek, kanwa jest sztywna, nic się z tą monokanwą nie dzieje, poza wypruciem kilku nitek z boków podczas prania" więc chyba jest ok. Kusi mnie by spróbować na małym kawałku, bo jeśli jest tak rzeczywiście, to oznacza, że przykurzoną robótkę będzie można odświeżyć w wodzie :)

      Usuń
    2. A może to była inna monocanva... hym?

      Usuń
  3. Zaraz pokażę efekt dzisiejszych tortur. Ani zabrakło żółci - mnie też :), więc z ranka jeszcze raz trochę inaczej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nobel dla Kankanki! za odkrycia w dziedzinie torturowania monokanwy i za obalenie mitów na temat moczenia tejże!
    Szczerze mówiąc w ogóle nie zamierzałam farbować, ale po takim kursie to kto wie... :)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Farbuj Kalliope, nie bój dziada! Poobalamy mity do końca :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że dopiero teraz dowiaduję się takich rzeczy, bo Four-Way Florentine na farbowanej, a nie białej monokanwie - to by była rewelacja! Jak się zawezmę, to zrobię tę florentynkę od nowa na farbowance!

      Usuń
  6. Tak sobie jeszcze myślę że jest jedna różnica o której tu nie wspomniałyśmy.
    Otóż Terenia zmoczyła mono PO wyszyciu. Jak wiecie needlepoint ma długie ściegi i kiedy materiał pod spodem straci sztywność (tak jak w przypadku drugiego farbowania Ani) haft faktycznie traci fason i kształt.
    Co innego wyszywać od początku na wiotkim materiale - to wiecie z praktyki wyszywania na lnie.

    To takie moje spostrzeżenia. Żeby całkowicie obalić mit trzeba by wyprać .... gotowy obrazek. Kto chętny :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak wyhaftuję drugą wersję FWF na farbowance, to wypiorę tę pierwszą :))). Masz rację, Aniu, też o tym myślałam, że może to był efekt jedynie skurczenia się tkaniny z niekurczliwym haftem.
      Może w takim razie należy monokanwę zdekatyzować przed haftowaniem - wówczas haft nadawałby się do prania.

      Usuń
    2. Myślę, że Ania ma rację. To ma sens. Usztywniona kanwa, na niej rozpostarty długi haft, mało tego - wyszywane na ramce, która pilnuje rozmiaru, po zmoczeniu ta konstrukcja siada i tylko bardzo dokładne rozpięcie może by coś pomogło, ale wiadomo, nie da się.
      Co innego haft na bardziej miękkim materiale.
      Mój kawałek już jest zdekatyzowany, sztywny tylko bo ma krochmal na sobie, nie rozpinałam go i nie naciągałam, więc jak wyszyję to nie powinno się nic dziać.
      Będę prać swoją bransoletkę po wyszyciu jak najbardziej, bo mnie ciekawość zeżre :)

      Usuń
  7. Dziękuję Aniu za wspaniały kurs farbowania !!!
    Jeszcze raz powtórzę, ja haftowałam na kanwie jednonitkowej - siatce przeznaczonej do haftowania np. na ubraniach. Z takiej kanwy zawsze po praniu zostanie.... gaza.
    Natomiast o tym, że nie wolno prać monokanwy pisały inne osoby, musiałabym przejrzeć stare posty, żeby przypomnieć kto.
    Jeżeli monokanwę z Zwiegarta można prać, to ja od razu ją kupuję :):):)
    Możliwe jednak, że długie mocno uciągnięte ściegi mogą się posypać po praniu.
    Po praniu pewnie da się je uciągnąć, tylko nie wiadomo czy równie idealnie, jak wyglądały na ramce.
    Będziemy próbować, ja przede wszystkim marzę o tym Zwiegarcie. Producent też ważny, bo już kilka razy sparzyłam się na drogich tkaninach DMC.
    Może do końca tygodnia, meble wrócą do remontowanej kuchni i dostanę się do moich robótek.
    Miłej niedzieli !!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj Kankanko! Narozrabiałaś!! Zapierałam się tych bransoletek...
    Pokazałaś w naprawdę bardzo przystępny sposób jak farbować monokanwę. Kusi mnie żeby spróbować, hmmm... może poszaleję z kolorem;-)
    I możesz to interpretować dowolnie:-))))))

    OdpowiedzUsuń
  9. Kankanko, a ten Twój ulubiony sklep to który? Ja kupowałam monokanwę Zweigarta Royal Canvas 18ct w Hobby Studio, ale oni mają starożytne metody sprzedaży i nie bardzo lubię tak kupować (zamówienie mailem, wysyłka za pobraniem) - ciekawam czy gdzieś indziej można to kupić...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kankanka ma swój, własny sklep :)

      Usuń
    2. No tak, skleroza, przecież widziałam fotorelację... ja chyba za dużo blogów odwiedzam, to mi się miesza...
      W sumie to niezła myśl, otworzyć własny sklep, żeby mieć w końcu pod ręką wszystko co rękodzielniczce potrzebne ;)))

      Usuń
  10. Piękny kurs farbowania, brawo :)

    OdpowiedzUsuń
  11. I ja dziękuję za pokaz farbowania!
    Kolory wyszły piękne:)

    OdpowiedzUsuń

Porozmawiajmy ...