W marcu oczekiwałam na ramkę, co mi małżonek obiecał.
Zabrał się do dzieła, po czym pobiegł po pomoc do drewutni. Tam mu tą ramkę zbili w kwadrat.
W domu okazało się, że to tak twarda sośnina, że pinezki wbijam młotkiem, a one i tak odpadają :).
Potem zleglam z rączką chorą, świętami, chorobami bliskich i pracami rozmaitymi.
W końcu wczoraj i dzisiaj do południa nadgoniłam trzy miesiące i tak wygląda moja praca.
Złoty dodatek to nić z ubiegłej epoki, nabyta w Pewexie za dulary bądź bony :)))
To właściwie nić do dziergania, ale dałam radę trzy kudłate metalizowane, poskręcane nici w ucho igły wsadzić. Nitka nazywa się LAME FRISE 3/18, wiskoza, poliamid i aluminium, jest jeszcze napis być może firmy - FILCROSA. I jeszcze FILATURA DI CROSA, BIELLA. Cokolwiek to znaczy :)))
Z Italii pochodzi, ma już swoje lata, ale u mnie w projekcie poza tkaniną same antyki.
A poza tym Kochane Dziewczyny, czytam Wasze wpisy w czytniku i podziwiam, podziwiam i podziwiam. Lecz jeszcze nie dam rady siedzieć w necie, jeszcze troszkę galopu u mnie.
Pozdrawiam Was serdecznie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Porozmawiajmy ...