Za wyszywanie części lutowej zabrałam się po wnikliwym przestudiowaniu schematów, zwłaszcza tego zmienionego i przetłumaczonego (podziękowania stokrotne), oraz po przyjrzeniu się zdjęciom zamieszczonym przez "blogowiczki-przodowniczki". Dzięki temu łatwiej było sobie wyobrazić o co w "waflach" chodzi. Jednak co innego sobie wyobrażać, a co innego własne nitki zmusić do tego, by wyobrażony efekt stworzyły ;) Kilkakrotnie zaczynałam, nim w końcu doszłam do tego, co znaczy przeciąganie nitki pod pierwszą nitką poprzedniej warstwy, ale jak już sie wyjaśniło co to jest i po co, poszło mogiem.
Nitki, to perłówka DMC, cieniowana zieleń i brąz.
Rezultat prezentuje się tak:
Super kolorki i ten połysk niteczek ,bardzo mi się podoba.A ja nie załapałam o co chodzi z tym przeciąganiem nitki i zrobiłam bez tego.Pozdrawiam .
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie prezentuje się ta perłówka. Świetnie rozłożyłaś kolory. Twój wafelek jest piękny, taki harmonijny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Gemma
ps: czy dodasz etykiety? Bo troszkę trudno było mi znaleźć Twego posta z nićmi.
Dzięki, buziaczki :*
OdpowiedzUsuńPiękny odcień mają te niteczki, ciemniejszy, z połyskiem - naprawdę super:)
OdpowiedzUsuń