wtorek, stycznia 11, 2011

FOI - styczeń - Aiwenli

No to zaczynamy :)


Jest to mój debiut needlepointowy i ja również traktuję "Włoskie kwiatki" jako próbę zmierzenia się z nową techniką.

Materiały kompletowane na oko, wzorując się na zdjęciu nici wybranych przez projektantkę. Kanwa nie mono a "duo"- osnowa i wątek mają po dwie nitki, rozmiar - 22 (dziwny raczej, ale jakbym nie liczyła, to wciąż mam 22 podwójne nitki osnowy na cal).


Nici - DMC coton perle #8 (cieniowane- 69,61, x-gdzieś się metka zapodziała, jednolite -742, 581, 815, 900); Kreinik - 052 HL, 202 HL





i oto styczniowa część projektu:


Jestem bardzo ciekawa, co będzie się na tej kanwie dalej działo ...

10 komentarzy:

  1. Dwa kolory mam podobne :). Ta cieniowana zieleń, co jej się zagubiła metka, to może być nr 92. Ciekawa jestem jak Ci się będzie pracowało tej kanwie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam Cię serdecznie !!!
    Ja w sprawie kanwy, ponieważ nie widzę dokładnie, dlatego chciałam zapytać, czy to takie cuś:
    http://www.hobbystudio.pl/katalogi/hs-6a/tkaniny_new/mini/500_70_150.jpg

    Jeżeli tak, to ja na takiej kanwie z Hobby Studio 500 - 70 haftowałam mój APOM.
    Fajnie się haftowało; wczoraj skończyłam i dziś szybko wróciłam do domy, żeby wykorzystać przejaśnienie za oknem i zrobić zdjęcia.
    Najpierw jednak wsadziłam robótkę do wody, żeby usunąć kilkumiesięczny brud i ładnie wyprasować haft. Wyciągnęłam szmatę, czy raczej gazę ......... i tu .......... i tak dalej..... Nie wiedziałam czy płakać, czy od razu toto do kosza wywalić, czy próbować ratować...
    Na własną głupotę się wściekłam, bo nie wyprałam kawałka kanwy przed haftowaniem, żeby sprawdzić jak się zachowuje.
    W dodatku nie mam pojęcia, jak się zachowuje oryginalna monokanwa po praniu, a nie wyobrażam sobie,że robótki nie wypiorę po roku pracy nad nią. Mimo pakowania w worek i mycia rąk przed haftem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne kolory dobrałaś - zapomniałam dodać z tych "nerw"!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Tereniu monokanwy się raczej nie pierze - bo przypuszczalnie wyjdzie z niej coś w stylu Twojego opisu - wydaje mi się że dlatego nabija się ją na ramę żeby nie tycać łapami... to moje podejrzenia

    OdpowiedzUsuń
  5. Tereniu, tak, to taka kanwa, tylko wydaje się nieco gęstsza. Po przeczytaniu tego, co opisałaś, od razu kawałek "próbkowego" wyszywania włożyłam do wody i również uzyskałam gazopodobną zwiewną szmatkę. Teraz toto się suszy... hmm, myślę jednak, że jakoś można taki wyprany haft uratować. Może gdyby potraktować go na lewej stronie krochmalem (usztywniaczem) w sprayu i porządnie wyprasować?
    Mam nadzieję, że Twój APOM mimo wszystko świetnie się zaprezentuje!
    Ja, przynajmniej do pierwszych "kwiatkowych" wypełnień, zostanę przy tej duokanwie, a potem się zobaczy. Teraz to przynajmniej będę miała pretekst do zwiedzania Hongkongu w celu znalezienia pasmanterii (kilka miesięcy temu los rzucił mnie w te rejony świata :) bo podejrzewam, że monocanwę powinnam tu kupić.
    Pozdrawiam i dziękuję za komentarze!

    OdpowiedzUsuń
  6. Tereniu - monocanva jest sztywna, i po zamoczeniu traci swoją sztywność niestety. Ja mam swój APOM co prawda na unifilu, ale nabite to jest na ramkę drewnianą i powiem Ci, że jak na razie nie ma śladów które by powodowały konieczność prania - może przy FOI spróbuj tym sposobem? Ramkę drewnianą można sobie zbić z listewek dostępnych w każdym markecie budowlanym, można wykorzystać gotowe ramy blejtramowe (tych nie polecam bo ciężkie jak dla mnie) albo czasem udaje się znaleźć obrazek za niecałe 20 zł z cienką drewnianą ramką od spodu i z reguły maszkaronowatym obrazkiem na wierzchu - obrazek do kosza, do ramki zaś przypiąć tkaninę. Brzeg tkaniny trzeba zabezpieczyć, np. taśmą malarską, a przypinać zszywkami albo pinezkami, w miarę gęsto i mocno napinając.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytam i czytam i już wiem, że bez Waszych porad nie poradzę sobie, mimo sporego jak mi się wydawało doświadczenia:-)
    Jednak przede wszystkim witam ciepło kolejną debiutantkę:-)))
    Mam nadzieję, ze wspólnie dobrze się będziemy bawić:-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Blondynka zostaje blondynką nawet jak osiwieje ::::))))).

    Walczę od lat z szybami duszącymi haftowane tkaniny, ale wszystkie robótki po zrobieniu piorę. Nie przyszło mi do głowy, że ten rodzaj haftu upięty mocno na ramie, po zeszmaceniu się kanwy straci cały naciąg i nici zaczną żyć swoim życiem. Jakoś usiłuję to doprowadzić do porządku, ale nigdy już nie będzie takie jak było na ramie. Zamierzam potraktować od spodu krochmalem.

    Yenulko!!! Ja miałam ramkę, tylko z początku tkanina była upięta na tamborku.

    Należałoby gdzieś napisać wołami, że needlepointa się nie pierze !!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Dzisiaj cos szukalam po sieci wlasnie o czyszczeniu/praniu needlepointa. W wiekszosci miejsc w sumie nie pisza co mozna a co nie, zalecaja ogolnie ostroznosc, i ze mozna sprobowac na poczatek odkurzac tylko, i ze to powinno odswiezyc.

    w jednym miejscu znalazlam wyjasnienie dlaczego nie mozna prac: kanwa do needlepointu jest czyms tam utwardzana (pewnie krochmal), i przy praniu to sie wyplukuje. Wiec nie polecaja prac. Mozna ewentualnie moczyc przy blokowaniu (blocking, nie wiem jak to sie po polsku nazywa), bo wtedy ten krochmal sie rozpuszcza, ale zostaje na miejscu. Tylko ze moga zostac jakies slady...

    No i jeszcze jest problem jesli sie uzywa jakis nici typu overdyed, ktore nie sa colourfast (znow mi brakuje slow po polsku...).

    OdpowiedzUsuń

Porozmawiajmy ...